Bassowy ban - Shadowa powtórka
Czemu nie.
Najmłodszy pewnie posadyści jakiegoś żuka, starszego łomem oderwę od klawiatury i zobaczy las w realu, nie tylko biegając w wirtualnej zbroi po wirtualnych krzakach. Pies wygania się, może wreszcie wpadnie do wody i będzie spokój
Czyli, jedziemy nad rzekę. Ja sobie DH pośmigam za łosiem, rodzinka wyprowadzi się na spacer, wszyscy hepi.
Nad wodę, przez całkowity oczywiście przypadek, przyjeżdżamy tuż przed HW. Jadę wzdłuż rzeki i prawie wjeżdżam na człowieka poznanego na promie do Szwecji kilka lat temu. To Krzysiek, od lat mieszka w IE i łowi na muchę piękne łososie. Kolejny raz okazuje się, że świat jest naprawdę mały.Chwila nawijki i jade dalej, na miejsca z poprzedniego wyjazdu, a on razem z kumplami postanawia połowić z innymi, na początku drogi.
Tłumek nad wodą plus wicherek nie nastrajają za dobrze, a rodzinka daje znać ze 2h to max.... To nawet muchówki nie opłaca się rozkładać, przebierać, do wody włazić.
Szybka decyzja, wyciągam lekki spin, tym razem lekki kręcioł z cienką plecionką, tylko tazzie ten sam co poprzednio. Kilka rzutów i mocne branie, ryba ładnie chodzi na wędce. Ja oczywiście w normalnych butach, podbierak złożony, leży gdzieś daleko. Cóż, ryba dość szybko wykorzystuje moje grzebanie się na brzegu i wyciągam smętnie spoglądającego na mnie koralikowymi oczyma tazzie'sa.
Ech, nie jest łatwo żyć w chaosie.
Ale, pełen nadziei, co zwykła sprawiać cuda, młócę wodę, modląc się o kolejne branie.
W między czasie rzeka płynie coraz wolniej, by w pewnym momencie zatrzymać się i... zacząć płynąć w górę. Ciekawe zjawisko.
Wraz z rosnącą wodą pojawiają sie stada małych fląderek, przy każdym przeprowadzeniu diabełka odprowadzającego go pod same nogi. Pocieszne rybki, choć pewnie w ich skali predatory jak się patrzy.
Młócę wodę i wreszcie dobry wędkarski Budda usłuchał mych modłów i tazzie'sem wstrząsą "potężne branie". Na ile branie ryby ok 40parę cm może być potężne Nooo ale skoro sa to tarpony na miarę naszych możliwości to i możliwości takie sobie widać i nie wypady kręcić trąbą, tylko raczej cieszyć się z tego ziarna, co ślepej kurze udało się trafić...
Ta ryba nie chce zbyt łatwo do mnie i pod samym brzegiem wykonuje serię naprawdę efektownych skoków. Jak na przerośniętego śledzia, to naprawdę, za samo staranie się uznanie i aplauz
Kolejny shad na koncie, niestety znowu hybryda, nie Twaite. Głowa pod przyłbica z pleksi, ryba wygląda dość mydlasto w niej.
Charakterystyczny dla tych ryb ogon w łuskach
Chwila łowienia i kolejne branie, kolejna ryba, tym razem an brzegu akurat przechodzi grupa Pań po 50. Brawa, oklaski, dopingowanie. W końcu ryba ląduje w podbieraku a na brzegu wrzawa, jakbym strzelił zwycięskiego gola w meczu minutę przed końcem. Dziwne są te baby...
Zdjęcie zrobione, Panie zaciekawione Polakiem wypuszczającym rybę zdziwione kręcą głowami, ze jednak nie zeżarł.
Ryb, jak to hybryda, długo nie może się pozbierać i dojść do siebie. Dyszy w wodzie i co chwilę wywala się kołami do góry, wreszcie zirytowany kucaniem pakuje go w siatkę podbieraka i pozwalam popływać w wodzie pod nogami we właściwej pozycji.
W międzyczasie przychodzi Krzysiek z kolegą. Po za mną póki co ponoć nikt nic nie złowił, więc ego puchnie jakby na basedowa zachorowało.
Miła rozmowa, dostaję kilka świetnych much na tubkach i... wraca rodzinka, koniec bajki, powrót do realu.
- mifek, Friko, pitt i 2 innych osób lubią to
No tak, Kuba w szczęśliwej czapce to i ryby dopisują